„Chcemy być częścią dziejących się zmian”

Co miały na celu ostatnie zmiany w strukturze akademii? Na czym polega obecnie współpraca z UAM-em? Co motywuje go do działania i co dostrzega w piłce kobiece? Na te pytania porozmawialiśmy z prezesem zarządu Sparks, Bartoszem Rajewskim.


Sparks funkcjonuje od blisko miesiąca. Zanim jednak zagłębimy się w szczegóły, wyjaśnijmy, na czym tak naprawdę polegała ta zmiana – odłączenie się i stanie się niezależnym tworem – oraz co miała na celu?

– Sparks jest naturalną kontynuacją drogi, którą kilka lat temu obrała trenerka Alicja Zając wraz z zespołem. Można powiedzieć, że rewolucji nie ma: kadra nie uległa większym zmianom, podobnie zespoły. Jednak otoczenie, w którym funkcjonujemy wymaga od nas adaptacji, żeby ta inicjatywa miała szansę na funkcjonowanie i rozwój. Nasza współpraca w ramach struktur Akademickiego Związku Sportowego była bardzo dobra i myślę, że wszyscy jesteśmy wdzięczni za ostatnie dwa lata. Stowarzyszenie stworzyło nam możliwość stawiania pierwszych kroków, i to niejako poza nawiasem swoich działań.

Nawet jednak przy dobrych chęciach AZS, możliwości związane z bezpośrednim pozyskiwaniem sponsorów, startowaniem w konkursach grantowych, dofinansowaniach – były dla nas ograniczone. Zmiany formalne dają nam nowe narzędzia do działania. Sparks to w końcu klub sportowy wpisany do rejestru KRS. Posiadamy osobowość prawną, od nas zależy, dokąd organizacyjnie zmierzamy.

Czy proces przejścia był trudny?

– Było to rzeczywiście dosyć duże wyzwanie. Powołaliśmy stowarzyszenie w formie klubu, powstał statut, wybraliśmy władze, komisję rewizyjną. Chcąc przystąpić do rozgrywek w sezonie 2023/24 musieliśmy zostać przyjęci w poczet członków PZPN, natomiast dziewczyny trenujące w akademii dołączyć do nowo powstałego tworu. Nie zapominajmy o uzyskaniu licencji na grę od wojewódzkiego związku. Udało się też rozpocząć bezpośrednią współpracę z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza, dzięki której niezmiennie korzystamy z boiska przy ul. Zagajnikowej 9. Chciałbym podziękować zarówno AZS UAM, jak i Wielkopolskiemu Związkowi Piłki Nożnej za pomoc w trakcie tego procesu. Choć był to intensywny czas, wszystko udało się zakończyć pomyślnie.

No właśnie, na czym polega obecnie współpraca z UAM-em?

– Na naszym terenie, w Poznaniu, dostępnych jest kilka boisk podobnych swoim standardem do tego na Morasku. Nie jest tajemnicą, że harmonogram wszystkich z nich jest szczelnie wypełniony. Zapytam retorycznie: ile godzin rezerwują drużyny dziewczęce? Dlatego rola UAM jest tutaj olbrzymia, ponieważ władze uczelni świadomie zdecydowały się na współpracę ze Sparks i doskonale rozumieją potrzebę stworzenia miejsca dla rozwoju piłki kobiet.

Przybliżyłeś nam cały proces tworzenia klubu oraz to, co zostało już zrobione. Zapytam zatem, tak dla niewtajemniczonych, skąd w ogóle wziąłeś się w akademii? Co motywuje cię do działania?

– Kilka lat temu szukałem miejsca, w którym moja córka mogłaby grać w piłkę. Nie ma co ukrywać: wyboru dużego nie było, ale tam, gdzie trafiłem, zobaczyłem wszystko, co jest potrzebne do realizacji dobrego projektu. Świetne trenerki, zaangażowanie, poświęcenie i pasję do pracy z młodymi. Zacząłem mocno kibicować i doceniać energię, która towarzyszyła Alicji i jej koleżankom. Jednocześnie zainteresowałem się całą dyscypliną, coraz częściej zdarzało mi się oglądać mecze kobiet i doszedłem do wniosku, że w ich grze jest bardzo dużo takiego czystego sportu – bez zbędnej otoczki, która towarzyszy spotkaniom mężczyzn.

Kilka spotkań wystarczyło, żeby zrozumieć, że piłka w wykonaniu pań wygląda odrobinę inaczej. Jeśli jednak odkleimy się od porównań z piłką męską – jest tam wszystko, czego kibic szuka. Swoją drogą, Iga Świątek serwuje z prędkością około 170 km/h, Huber Hurkacz nawet 230 km/h. Czy Iga jest gorszą tenisistką od Huberta? Tego typu porównania w futbolu nadal są na porządku dziennym. Potrzebna jest pewna zmiana jego postrzegania jako dyscypliny, ale ta zmiana właśnie się dzieje i chciałbym być jej częścią. Mam taką okazję właśnie poprzez zaangażowanie w Sparks. Praca przy tym projekcie sprawia mi dużą satysfakcję. Chciałbym widzieć, jak najwięcej najmłodszych zawodniczek na treningach, bo dzięki temu za kilka lat będziemy mieli świetne drużyny seniorskie. Jeśli duże kluby dołączą do rozwoju piłki kobiet, a PZPN podoła swojemu zadaniu – będziemy mieli mocną ligę, silną kadrę i otwartą drogę do dalszych sukcesów. Uważam, że inwestycja w piłkę kobiet wcale nie musi opierać się na chęci wyrównania różnic – choć te są w oczywiste. To może być dobry biznes, pokazują to Amerykanie. Jedynie Alexia Putellas zarabia kwoty zbliżone do swoich amerykańskich koleżanek, a przecież w Stanach nie lubią inwestycji, które się nie zwracają.

Nawiązując do twoich słów, co zatem dostrzegasz w tej dyscyplinie?

– Zakończony właśnie mundial pokazał, gdzie zmierza piłka nożna kobiet. Jestem spokojny o kierunek tych zmian. I chyba nie tylko dlatego, że warto wyrównywać szanse. FIFA przyznała, że zmagania, którymi emocjonowaliśmy się przez ostatni miesiąc, przyniosły jej ponad pół miliarda (!) dolarów przychodu. To wyraźny sygnał o potencjale biznesowym dyscypliny. To obszar nadal niezagospodarowany, którym zainteresowanie będzie wyraźnie rosło w najbliższych latach – myślę, że częściowo również w związku z przegrzaniem rynku piłki męskiej. Jeżeli dołożymy do tego postępujące zmiany społeczne, rokowania są bardzo dobre.

Jako Sparks chcemy być częścią dziejącej się zmiany, doskonaląc przyszłe, boiskowe iskry, ale także dbając o świetne osoby, dla których umiejętności nabyte w akademii otworzą zupełnie nowe drogi w życiu.

Jak wiemy w Sparks piastujesz funkcje prezesa. Za co dokładnie odpowiadasz, czym się zajmujesz?

– Odpowiadam za część organizacyjną. Na ten moment najważniejsza jest stabilność działania w nowej strukturze. Bardzo mnie cieszy stan, który już teraz osiągnęliśmy. Zdefiniowaliśmy też cztery podstawowe obszary wymagające szczególnej uwagi:

  1. zawodniczka – zapraszamy wszystkie dziewczyny, które chcą sprawdzić, czy piłka nożna to sport dla nich – szkolimy w kategoriach od U9 do U16;
  2. kadra trenerska – chcemy być fajnym miejscem do pracy z rynkowym, stabilnym wynagrodzeniem;
  3. infrastruktura – dzięki współpracy z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza możemy korzystać z świetnego boiska na Morasku;
  4. rodzice – czyli najwięksi kibice – każdy, kto poświęca tak wiele czasu i energii dla córki, zasługuje na szczególne wyrazy uznania. To bardzo ważne, żebyśmy współpracowali i mieli wspólne cele.

Chciałbym zapewnić jak najlepsze otoczenie do realizacji celów akademii, również przy użyciu nowych rozwiązań dyskutowanych w gronie kadry. Zależy mi jednak nie tylko na czysto sportowym wymiarze. Dostrzegam także inne zalety płynące z uprawiania sportu zespołowego. Tak często pada słowo „rozwój” – myślę, że w Sparks ma ono szerokie zastosowanie.

rozmawiała Wiktoria Łabędzka

Leave a Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *